Aktualności

BORUJSKO 1945 – ZWYCIĘSTWO GRUPY KONNO-PANCERNEJ

Na początku 1945 roku Trzecia Rzesza waliła się w gruzy. Mimo nieuchronnej katastrofy Niemcy robili wszystko aby powstrzymać wojska sprzymierzonych. Nieprzerwanie kontynuowano prace nad przygotowaniem linii obrony nazwanej „Twierdza Europa” (Festung Europa). Na zachodzie w skład tego systemu wchodziły umocnienia Wału Zachodniego, a na wschodzie Wału Pomorskiego (Pommernstellung), Międzyrzecki Rejon Umocniony i inne umocnienia oraz fortyfikacje tworzące tak zwaną Linię Nibelungów. Szczególnie starannie rozbudowywano linię obrony rozciągającą się między Wisłą a Odrą, głównie na Pomorzu Zachodnim. Ważniejsze kierunki potencjalnego działania wojsk przeciwnika zamknięto fortyfikacjami stałymi, miasta zamieniono w twierdze, a inne mniejsze miejscowości i wsie – w umocnione punkty i rejony oporu. W wielu przypadkach były one przygotowane do prowadzenia działań w ramach obrony okrężnej, czemu często sprzyjało ich położenie i korzystne dla obrońców ukształtowanie terenu.

Pomiędzy 12 a 15 stycznia 1945 roku rozpoczęły się dwie duże operacje strategiczne Armii Czerwonej, które prowadzono na ziemiach polskich: Operacja Wiślańsko-Odrzańska i Wschodniopruska. Celem obu operacji było rozcięcie, a następnie rozbicie niemieckiej Grupy Armii A w Polsce i w efekcie dalszych działań wyjście wojsk radzieckich i polskich nad Odrę i Bałtyk. Wojska 1. Frontu Białoruskiego wykonały główne uderzenie w kierunku zachodnim na Poznań i Kostrzyn nad Odrą oraz uderzenie pomocnicze w kierunku na Bydgoszcz i Piłę. W wyniku tego, że 2. Front Białoruski uderzył w tym samym czasie na północ, wytworzyła się między nimi niebezpieczna luka operacyjna. Jej głębokość sięgała 50 km. Istniało realne zagrożenie uderzenia przez siły Grupy Armii „Wisła” z Pomorza Zachodniego w bok 1. Frontu Białoruskiego. Wobec powyższego 1. Armia WP otrzymała ze sztabu frontu zadanie polegające na zabezpieczeniu styku obu Frontów. Po opanowaniu Warszawy 17 stycznia, wyruszyła już 19, by 25 osiągnąć Toruń, a trzy dni później Bydgoszcz. Zawrotne tempo marszu realizowane pomimo obfitych opadów śniegu i bardzo niskiej temperatury oraz braku paliwa, części zamiennych, żywności, furażu i amunicji, tak niezbędnych do prowadzenia działań bojowych, spowodowało ciężkie położenie oddziałów. Składy zaopatrzeniowe zostały w okolicach Rembertowa. Do działań bojowych były zdolne tylko dywizje piechoty, które ze względów logistycznych pozbawione były jednak wsparcia czołgów i dział pancernych. Tymczasem luka pomiędzy prącymi naprzód Frontami powiększała się coraz bardziej i 29 stycznia rozkazano generałowi Popławskiemu przejść do natarcia na pozycje niemieckie, zabezpieczając tym samym skrzydło Frontu. 1. Armia WP miała do pokonania 250 km w warunkach bojowych, zaledwie w ciągu dziewięciu dni i to przy fałszywym przekonaniu o słabych potencjalnych siłach przeciwnika, jako rozbitych oddziałach na nieprzygotowanych rubieżach obrony. Problemy związane z pogodą i zaopatrzeniem spowodowały opóźnienie natarcia. 30 stycznia atakująca piechota bez wsparcia czołgów i ognia artylerii własnej, obnażyła słabe rozpoznanie wroga. Teren, który sprzyjał rozwijaniu linii obronnych powodował, że bez wsparcia ciężkiej artylerii i czołgów przełamanie tak przygotowanych zawczasu pozycji było trudne do wykonania. Walki o przebicie się przez pas przełamania były bardzo krwawe i przyśpieszyły dopiero 7 lutego, gdy podciągnięto w rejon operacyjny czołgi. Przy ciężkich stratach front ustabilizował się przed drugą główną rubieżą niemieckiej obrony do 11 lutego. Nadal brak paliwa i części zamiennych skutecznie utrudniał poruszanie się kolumn marszowych i osiąganie wyznaczonych rejonów po osiągnięciu których 1. Armia WP miała ugrupować się do obrony. Mimo to zamierzano przejść do natarcia, aby odciążyć 2 Front Białoruski, który przeszedł do długo oczekiwanej ofensywy z terenów Prus, ale siły przeznaczone do jego wykonania na tak dużym obszarze były zbyt słabe, rozdrobnione i rozrzucone na rozległym pasie działania. Tym samym pierwsze działania, 13 lutego, nie rozwijały się pomyślnie i nie przyniosły pożądanego rezultatu. Kolejne natarcie, nadal jako wsparcie dla 2. Frontu Białoruskiego, miało miejsce na kierunku zachodnim, 19 lutego, na podejściach do Będlina, Wierzchowa, Żabina i Borujska. Zamieszanie spowodowało utratę elementu zaskoczenia, a tym samym powodzenia w prowadzonych walkach. Pozycji wroga nie przełamano, a oddziały polskie poniosły ciężkie straty. Dowództwo 1. Armii WP, po przeanalizowaniu przyczyn niepowodzenia natarcia wykonanego siłami całej armii, nakazało niezwłoczne usunięcie wszystkich zauważonych niedociągnięć w zakresie organizacji walki. Jednocześnie, pomimo poniesionych strat, rozkazywało dowódcom związków taktycznych armii pozostawać w gotowości do podjęcia dalszych akcji zaczepnych. Do których jednak nie doszło. Było to efektem niepowodzenia operacji prowadzonej na całym prawym skrzydle 1. Frontu Białoruskiego. Wobec powyższego dowództwo Frontu wydało rozkaz przejścia do obrony jednostek pozostających na pierwszej linii. Warto również dodać, że dwa dni wcześniej zatrzymano operację zaczepną wojsk 2. Frontu Białoruskiego. Podczas walk 1. Armii WP na Pomorzu nieprzyjaciel stale uzupełniał straty i kierował na front kolejne jednostki. Na tym tle także łatwiej zrozumieć niepowodzenia działań 1. Armii WP w drugiej dekadzie lutego 1945 roku. Działania te jednak spełniły swą rolę, absorbując w walce znaczne siły przeciwnika.

Gdy okazało się, że wyzwolenie Pomorza tylko siłami 2. Frontu Białoruskiego się nie powiodło, a 1. Front Białoruski w dniach 16-18 luty musiał odeprzeć silny kontratak niemiecki z rejonu Stargardu Szczecińskiego na Pyrzyce i Banie, zdecydowano się na przeprowadzenie Operacji Pomorskiej siłami obu Frontów w celu zniszczenia Grupy Armii „Wisła”, dowodzonej przez Heinricha Himmlera. Decyzję podjęto 17 i 21 lutego 1945 roku. Działania zaczepne zaplanowało także dowództwo polskiej armii, a gdy 26 i 28 lutego zatwierdził je marszałek Żukow od razu przystąpiono do przygotowań. Kierowano się tu zasadą zminimalizowania większych przegrupowań posiadanych sił. Zamierzano przełamać niemiecką obronę na odcinku 8 km, które marszałek Żukow zawęził do 5 km. Dywizje Piechoty wzmocniono wojskami pancernymi, kawalerią i artylerią, również na polecenie Żukowa. Natarcie miało się odbyć w pasie działania na kierunku od Będlina do północno-wschodniego skraju lasu, położonego w odległości 2,5 km od Borujska, a głównym zadaniem miało być opanowanie Złocieńca (Falkenburg). Odwód zgrupowania uderzeniowego stanowiły wojska pancerne w składzie – 1. Brygada Pancerna i 13. Pułk Pancerny. 28 lutego w godzinach wieczornych dokonano rozpoznanie walką na Borujsko, celem sprowokowania przeciwnika do otwarcia ognia, aby wykryć i ustalić jego stanowiska ogniowe.

Bitwa rozpoczęła się 1 marca 1945 roku o godzinie 8.30 przygotowaniem artyleryjskim. Po godzinie ruszyła piechota. Jej natarcie utrudniało poza silną obroną niemiecką, ukształtowanie terenu. Szybko okazało się, że kluczowymi punktami oporu były miejscowości Borujsko (Schönfeld) i Żabin (Sabin). Ich zdobycie było warunkiem prowadzenia dalszych działań wojsk polskich w kierunku na północny zachód. Na zachód od Borujska znajdował się rozległy teren żwirowni, która okazała się świetnym miejscem na rozlokowanie stanowisk artylerii, pojazdów i składów amunicji. Niemiecka artyleria mogła stamtąd prowadzić skuteczny ogień w kierunku polskich stanowisk, sama pozostając niewidoczna dla polskich obserwatorów. Piechota po przebyciu kilkuset metrów natrafiła na zmasowany i celny ogień z broni maszynowej, w wyniku czego żołnierze zalegli na przedpolu. O godzinie 12.00 wykorzystując wsparcie lotnicze polskich i radzieckich samolotów szturmowych zdobyła dalsze 150-200 metrów. Otrzymała także pomoc ze strony dział pancernych i batalionu czołgów, które otworzyły bezpośredni ogień do stanowisk nieprzyjaciela. Otwarty i płaski teren przed Borujskiem powodował, że piechota, artyleria i czołgi nie mogły znaleźć żadnej osłony. Były one również doskonale widoczne dla obserwatorów niemieckich, którzy kierowali ogniem świetnie wstrzelanych i dobrze zamaskowanych dział oraz karabinów maszynowych. Piechota pozostając pod silnym ogniem broni maszynowej i ręcznej nie nadążyła za atakującymi czołgami. Dostała się pod ogień z flanki, co zmusiło ją do zajęcia pozycji na otwartym terenie. Uszkodzono również jeden czołg. Natarcie pomimo wsparcia ponownie utknęło. Niemcy utrzymali się w Borujsku w dominujących nad terenem, położonych na wzniesieniu, zabudowaniach wsi. Hamowały one dalsze uderzenia Polaków i dlatego dla dowództwa jego zdobycie stało się najpilniejszą potrzebą. Atak na Żabinek także załamał się. Jedynym sukcesem było tylko wyjście w godzinach południowych na drogę Mirosławiec-Złocieniec. Tymczasem kawaleria przygotowywała się do natarcia za wozami pancernymi. Artyleria konna (4 działa) razem z czołgami zajęła stanowiska za nasypem szosy Żabin-Mirosławiec i otworzyła ogień do wykrytych stanowisk przeciwpancernych wroga. Stamtąd czołgi razem z desantem miały uderzyć na lotnisko położone na południowy – zachód. Grupa konna posuwała się pod ich osłoną. Jednocześnie pluton trzech czołgów T-34, wzmocniony drużyną rozpoznawczą szwadronu saperów obszedł od południowego zachodu Borujsko i dotarł do żwirowiska, gdzie były stanowiska niemieckiej artylerii. Po rozpoznaniu zostały one zaatakowane od tyłu z zachodniego skraju żwirowiska i zniszczone. Tymczasem wobec nikłych rezultatów natarcia po drugiej stronie Borujska generał Stanisław Popławski, dążąc do jak najszybszego złamania oporu nieprzyjaciela, wydał rozkaz wykonania następnego ataku o godzinie 16.00. Razem z piechotą atakował 1. Batalion Czołgów w sile 12 wozów T-34, z baterią w sile pięciu dział Su-85 z 13. Pułku Artylerii Pancernej oraz jako desant na czołgach 1. Batalion Piechoty Zmotoryzowanej 1. Brygady Pancernej. Nieprzyjaciel nadal stawiał zacięty opór, wykorzystując wszystkie siły i środki. Czołgi i piechota z trudem posuwała się naprzód w żółwim tempie pokonując grzęzawiska w których co jakiś czas któryś z nich utykał. Nacierający żołnierze ponosili duże straty. Trzy polskie czołgi zostały uszkodzone i stanęły w płomieniach jeszcze przed zabudowaniami Bobrujska, co było efektem stosowania przez Niemców pancerfaustów. Wówczas dowódca armii rozkazał atakować grupie konnej, składającej się z dwóch zbiorczych szwadronów, z 1. Samodzielnej Brygady Kawalerii. Dzięki uprzedniemu zniszczeniu stanowisk niemieckiej artylerii w żwirowni zmniejszyła się siła nieprzyjacielskiego ognia. Niespodziewanie pojawiając się na polu walki kawaleria całkowicie zaskoczyła żołnierzy niemieckich. Gdy minęła po drodze ugrzęzłe czołgi i działa pancerne, a w połowie drogi minęła ostatni wóz bojowy, wszystkie zdolne do jazdy maszyny zaczęły posuwały się za nią. Przed Borujskiem jazda wpadła do kotliny, który był głębokim jarem rozciągającym się południkowo, przylegającym prawie do samej wsi. Ułani zsiedli w nim z koni i kontynuowali atak na wschodni skraj wsi pieszo przez ostatnie 100-200 m. Wkrótce dołączyły do nich czołgi i piechota, która dzięki zaskoczeniu uzyskanemu przez ułanów mogła się poderwać, uwolniona od uprzedniego silnego ostrzału z broni maszynowej. Ulice były zabarykadowane w poprzek grubymi sosnami spiętymi żelaznymi klamrami, co utrudniało poruszanie się czołgom i działom pancernym. Rozpoczęła się zażarta walka o każdy dom i zabudowania gospodarcze w których było wiele zamaskowanych bunkrów i schronów bojowych. Po godzinie zażartego boju Borujsko zostało opanowane. Po oczyszczeniu jej z ostatnich izolowanych grup i niedobitków żołnierzy wroga zajęto pozycje obronne na obrzeżach wsi.

Zdobycie Borujska i Żabina, choć w skali strategicznej było niewielkim sukcesem, naruszyło skutecznie system obrony niemieckiej na głównym kierunku uderzenia armii, co zmusiło siły niemieckie do rozpoczęcia odwrotu z Wału Pomorskiego. Wojsko Polskie przystąpiło do zadań pościgowych za nieprzyjacielem, aż do brzegów Morza Bałtyckiego. Całkowity sukces w bitwie pod Borujskiem był możliwy dzięki ścisłemu współdziałaniu kawalerii, piechoty i broni pancernej, a także jest ona świetnym przykładem dobrego współdziałania wymienionych rodzajów wojsk, jak również artylerii i lotnictwa. Straty 1. Brygady Pancernej to 16 poległych i 30 rannych, a także 1 spalony i 3 uszkodzone czołgi.

Bibliografia:

Tomasz Matuszak; 1945 Borujsko; Zwycięskie bitwy Polaków; tom 56; Warszawa 2016.

Juliusz S. Tym; 1. Warszawska Dywizja Kawalerii; Wielka księga kawalerii polskiej; tom 57; str. 66-79; Warszawa 2014.

Marcin Leszczyński; Pomorze 1945; Warszawa 2014.

Stanisław Komornicki; Regularne jednostki Ludowego Wojska Polskiego, Formowanie, działania bojowe, organizacja, uzbrojenie, metryki jednostek piechoty; tom 1; Warszawa 1977.

Stanisław Komornicki; Regularne jednostki Ludowego Wojska Polskiego, Formowanie, działania bojowe, organizacja, uzbrojenie, metryki jednostek kawalerii, wojsk pancernych i zmotoryzowanych; tom 3; Warszawa 1987.

FOTO: Stajnia TROT, Ciekawostki historyczne.pl

0 Udostępnień

Comments are closed.