Zdobycie i ponowne użycie, najbardziej wartościowych dla Polaków, niemieckich wozów pancernych, było efektem szczęśliwego zbiegu okoliczności i wykorzystanej szansy. 2 sierpnia rankiem, około godziny 8.00, trzy czołgi typu Pz.Kpfw. V Sd Kfz 171 Ausf. G „Panther”, jadące z Zielonki, znalazły się na Woli. Jechały samotnie, bez osłony piechoty, najprawdopodobniej do zakładu naprawczego (bazy remontowej) w Forcie Bema, a ich załogi nie zdawały sobie jeszcze sprawy, jaki obrót przybiorą walki, które rozpoczęły się poprzedniego dnia popołudniu. Po przejechaniu Alej Jerozolimskich i sforsowaniu dwóch niewielkich barykad, przez resztę drogi były obrzucane butelkami zapalającymi i granatami trzonkowymi przez kilka grup powstańczych. Nie wyrządzały one jednak większej szkody pancerzom i oba sporadycznie ostrzeliwujące się pojazdy, były już bliskie wyjechania ze strefy zajętej przez powstańców (o czym jednak załogi nie wiedziały), gdy silnik czołgu jadącego jako drugi odmówił posłuszeństwa. Dał o sobie znać defekt, z powodu którego czołg był wysłany do naprawy. Załoga ewakuowała się do prowadzącego pojazdu, który zawrócił i zaczął uciekać. W jej trakcie eksplozja granatu wyrwała fragment pancerza z tyłu wieży. Nie dając rady ominąć drewnianego parkanu, przebił go, zjechał z nasypu i wbił się częściowo w stojący poniżej poziomu ulicy dom. Nieruchomy, lekko pochylony czołg, otoczyli natychmiast powstańcy biorąc do niewoli obie załogi. Dyskusyjny jest natomiast los trzeciego czołgu. Według niektórych relacji zapalił się, a załoga go opuściła, inne relacje mówią o tym, że czołg płonąc wycofał się. Uszkodzenia i usterki okazały się nieznaczne. Po zwerbowaniu oraz przeszkoleniu załóg i technicznej obsługi, powstańcy szybko przywrócili sprawność obu czołgów, tworząc nowy oddział – Pluton Pancerny. Instruktorami byli niemieccy pancerniacy, którzy za obietnicę darowania życia chętnie udzielali wszelkich wskazówek. Dopełnieniem miary szczęścia było zdobycie tego samego dnia pojazdu z amunicją do czołgu „Panther” oraz znalezienie w Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania Miasta ponad 3000 litrów benzyny. Oba pojazdy nie miały naniesionego kamuflażu, ani żadnych numerów taktycznych, a jedynie żółty podkład i mały krzyż belkowy z boku kadłuba dla identyfikacji. Polacy umieścili swoje oznaczenia (biało-czerwone pasy, szachownicę, kotwicę Polski Walczącej i harcerskie lilijki) oraz nazwy własne ( „Pudel” na prawym przednim błotniku pierwszego zdobytego czołgu, który później nazywany był „Magdą” oraz litery „WP” na tylnym włazie wieży drugiego czołgu, który w literaturze mimo to często określany jest jako „bez nazwy”).
Czołg „Pudel – Magda” – w ramach próby sprawności pierwsze dwa celne strzały oddał do wieży kościoła św. Augustyna, skąd niemiecki ckm ostrzeliwał ulicę. 4 sierpnia jego pierwszą poważną akcją było (prowadząc ogień na wprost, na otwartej przestrzeni, przez ruiny getta) udzielenie wsparcia artyleryjskiego w dwóch atakach na kompleks budynków: koszar żandarmerii w szkole na ul. Żelaznej i szpitala św. Zofii, niszcząc stanowiska km. W trakcie walki zacięła się wieża, naprowadzano więc działo na cel, manewrując całym czołgiem. Walka trwała do późnego popołudnia zmuszając Niemców do wycofania się podkopem ze szkoły do szpitala. 5 sierpnia wziął udział w ataku na obóz koncentracyjny zwany powszechnie „Gęsiówką”. Po zlikwidowaniu gniazda ckm w wieży kościoła św. Augustyna o 10.00 czołg sforsował barykadę zamykającą drogę do obozu, zniszczył stanowiska km w dwóch narożnych wieżach strażniczych, wyłamał metalową bramę (powodując wybuch miny, która jednak nie spowodowała uszkodzeń powstańczej „Pantery”), ostrzelał pozostałe wieże, bunkry i budynek dawnego więzienia, czyli tzw. „Białego Domu” który teraz był budynkiem administracji. O 11.00 cały obóz został opanowany, a przetrzymywani Żydzi uwolnieni. Czołg oddał jeszcze kilka strzałów w kierunku szpitala św. Zofii, skąd Niemcy ostrzeliwali atakujących powstańców oraz osłonił sanitarkę, która zabrała ranną sanitariuszkę. 6 sierpnia o 18.00 wspierał ogniem artyleryjskim przeciwnatarcie powstańców na cmentarz kalwiński i ewangelicki. 7 sierpnia nadal bronił cmentarzy w rejonie Powązek, razem z drugim czołgiem. Niemcy w tym czasie próbowali bezskutecznie ostrzelać czołgi z moździerzy. 10 sierpnia stojąc przed „Twierdzą” (szkoła na ul. Św. Kingi) na Stawkach o 5.00 został zaatakowany przez 2 półgąsienicowe transportery opancerzone typu Sd Kfz 250 lub 251. Jeden z nich ostrzelał polską „Panterę”. Załoga „Magdy” zniszczyła jeden, a drugi wycofał się. O 8.30 rozpoczęło się niemiecki natarcie na szkołę przy ul. Spokojnej. Nacierały 4 wrogie maszyny. Załoga „Magdy” zniszczyła wóz łączności Sd Kfz 263 (8×8) i uszkodziła działo szturmowe. Po południu zniszczyła gniazdo km w wieży kościoła Karola Boromeusza, na Powązkach, umożliwiając wycofanie się odciętej grupie powstańców. 11 sierpnia wobec zmasowanego ataku Niemców na pozycje zajmowane przez oddziały „Radosława”, które okrążyło powstańców na Woli, zdecydowano o przeprowadzeniu przeciwnatarcia w kierunku szkoły na Stawkach, przy wsparciu czołgu. Ciężkie walki trwały do 11.00. Czołg prowadził ogień do działek przeciwpancernych. Jeden z pocisków nieprzyjaciela trafił w podstawę wieży i zaklinował ją w pozycji obróconej w prawą stronę. Celowanie mogło odbywać się tylko przez obrót całego czołgu. W południe okrążenie zostało przerwane. Napór Niemców wymusił jednak wycofanie się powstańców. Wieczorem, wobec wyczerpania akumulatorów, czołg (który do końca osłaniał przejście oddziałów „Zośki” do ruin getta) został podpalony.
Czołg „WP – bez nazwy” po remoncie i rozebraniu domu, w którym był zaklinowany, wszedł do służby 6 sierpnia i razem z drugim czołgiem ostrzeliwał pozycje Niemców na cmentarzach ewangelickim i kalwińskim zmuszając ich do wycofania. 7 sierpnia oba czołgi kontynuowały obronę zdobytych pozycji w rejonie cmentarzy Powązek, będąc bezskutecznie ostrzeliwanymi z moździerzy. 8 sierpnia czołg miał zająć pozycję przed atakowaną barykadą i kiedy wyjechał zza narożnika domu otrzymał trzy trafienia w wyniku którego zapalił się proch w jednym z pocisków parząc załogę. Czołg wycofał się za róg budynku, a nowa załoga po opanowaniu sytuacji naprowadziła działo na cel i zniszczyła (lub uszkodziła) jednym strzałem wrogi pojazd (StuG III?). 10 sierpnia ze względu na wyczerpanie akumulatorów i kończącą się amunicję, czołg został podpalony.
Pluton Pancerny był jednym z ostatnich oddziałów, które opuściły Wolę.
Bibliografia:
Piotr Rozwadowski, Warszawa 1944-1945, Warszawa 2006,2012.
Robert Forczyk, Warszawa 1944, Zryw wolności, Poznań 2010.
Janusz Ledwoch, Warszawa 1944, Warszawa 2002, str. 24-32.
Krzysztof Mucha, Pantery Powstania Warszawskiego Część 1, „Militaria XX wieku” 2004, nr 2, str. 65-69.
Krzysztof Mucha, Pantery Powstania Warszawskiego Cz. 2 – Podróż w przeszłość, „Militaria XX wieku” 2005, nr 4(7), str. 64-77.
Najnowsze komentarze