Aktualności

NAJWIĘKSZA WRZEŚNIOWA BITWA POLSKICH PANCERNIAKÓW

Pierwsza bitwa pod Tomaszowem Lubelskim miała miejsce w dniach od 17 do 20 września 1939 roku. Pod względem rozmiarów była drugim starciem, zaraz po bitwie nad Bzurą, jakie stoczono w trakcie kampanii wrześniowej. W sposób niezaplanowany stała się jednak największą bitwą pancerną Wojska Polskiego w wojnie obronnej.

w rejon ten zaczęły napływać wycofujące się z linii frontu różnego rodzaju rozbite wcześniej jednostki armii „Kraków” i „Lublin”. Wśród nich była Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa dowodzona przez pułkownika Stefana Roweckiego. Wozy bojowe tej jednostki razem z innymi maszynami, które pierwotnie były przydzielone do różnych dywizji piechoty, a z których utworzono ugrupowanie bojowe określone jako zgrupowanie pancerne majora Stefana Majewskiego, stworzyły najsilniejszy improwizowany polski związek wojsk pancernych w tej kampanii, liczący w sumie około 80 wozów bojowych.

Generał dywizji Tadeusz Piskor, który był dowódcą całości tego zgrupowania obu armii, otrzymał od Naczelnego Wodza rozkaz przebicia się przez Tomaszów Lubelski (zajęty przez Niemców 13 września) w kierunku na Bełżec, Rawę Ruską i Lwów, a stamtąd do granicy z Rumunią. Wykonanie tego trudnego zadania w pierwszym rzędzie wymagało skoncentrowania wszystkich oddziałów rozproszonych w lasach i wsiach w północno-zachodniej części powiatu tomaszowskiego. Każda grupa wojskowa przy próbie połączenia się z inną musiała na drodze przemarszu staczać ciężkie boje w szeregu mniejszych miejscowości. To nie ominęło również sił pancernych uderzających na Tomaszów Lubelski, które wypełniając rolę taranu, początkowo odniosły sukces i zdobyły miasto.

Należy jednak zaznaczyć, że zanim doszło do bitwy Warszawska Brygada dotarła pod Tomaszów Lubelski po 45 kilometrowym marszu, który na mocy rozkazu generała Piskora z 15 września został  odbyty przez trudny, pozbawiony dobrych dróg teren. Wykonanie tego zadania spowodowało bardzo duże zużycie paliwa. Stracono przy tym czas, a przede wszystkim wozy bojowe uległy znacznemu zużyciu technicznemu, co nie pozostawało bez wpływu na ich możliwości bojowe. Należało kierować się innymi drogami, na których można było przemieszczać się szybciej i efektywniej, rozpoznając zarazem sytuację operacyjną w pasie działań tego związku operacyjnego. 16 września po połączeniu się obu armii zdecydowano o opanowaniu Tomaszowa Lubelskiego, aby otworzyć się na kierunek południowo-wschodni lub na kierunek wschodni. Decydując się na atak generał Piskor uważał, że potencjał bojowy brygady wzmocniony improwizowanym zgrupowaniem pancernym majora Majewskiego jest wystarczająco silny, aby opanować to miasto, stanowiące lokalny węzeł komunikacyjny pomiędzy Zamościem a Rawą Ruską i będące terenem kluczowym, dającym swobodę wyboru kierunku do dalszych działań.

Było to jednak zadanie przekraczające możliwości brygady i zgrupowania, choćby dlatego, że w celu uzupełnienia paliwa musiano zniszczyć ponad 100 samochodów brygady i około 300 samochodów jednostek Armii „Kraków”, uzyskując 3000 litrów benzyny na przejechanie 60-70 kilometrów. Pułkownik Rowecki zaistniałą sytuacje skwitował słowami: „Żeby choć, zanim skończy nam się benzyna, można było porządnie uderzyć na nieprzyjaciela i wykonać nasz obowiązek żołnierski”. W swoim planie taktycznym Rowecki postanowił osiągnąć podstawy wyjściowe do natarcia przemieszczając się dwiema drogami. Kolumna prawa maszerowała przez Józefów w rejon lasów położonych na północ od wsi Długi Kąt. Natomiast kolumna lewa miała maszerować drogą Rudka – Krasnobród – Zielone. Po osiągnięciu wyznaczonych rejonów dyslokacji, 17 września na odprawie z generałem Piskorem, w godzinach popołudniowych, zapadła ostateczna decyzja co do natarcia na Tomaszów Lubelski. Warszawska Brygada miała uderzając na dwóch zbieżnych kierunkach opanować i utrzymać miasto, a następnie rozpoznać bojem kierunek na Bełżec. Główny wysiłek uderzenia skoncentrował się na prawym skrzydle. Lewe było jedynie natarciem pomocniczym wzdłuż drogi Krasnobród – Tomaszów Lubelski. W nocy z 17 na 18 września oddziały przemieściły się do lasów w rejonie Zawadki, Zielone i zajęły podstawy wyjściowe do natarcia. Teren w którym miano nacierać był pofałdowany i pokryty kompleksami leśnymi, pocięty drogami polnymi i leśnymi. Był korzystny do prowadzenia zarówno skrytego natarcia jak i obrony, choć niekoniecznie dla użycia broni pancernej. Na nieszczęście przeciwnikiem polskich pancerniaków były oddziały niemieckiej 4. Dywizji Lekkiej, której dowództwo zaniepokojone narastaniem aktywności jednostek polskich na kierunku Tomaszowa Lubelskiego zaczęły w godzinach popołudniowych 17 września ściągać resztę swoich oddziałów. Następnego dnia doprowadziło to do zwielokrotnienia potencjału bojowego broniących się w Tomaszowie Lubelskim Niemców.

18 września o świcie polskie oddziały na prawym skrzydle zajęły podstawy wyjściowe. W broni pancernej były tam wspierające piechotę – 3. kompania 1. Batalionu Czołgów Lekkich (22 czołgi lekkie 7TP) i czołgi rozpoznawcze zgrupowane wzbiorczych kompaniachczołgów (17 czołgów rozpoznawczych TK-3 i 14 czołgów rozpoznawczych TKS) stanowiących pozostałości szwadronuczołgów rozpoznawczych 11. Dywizjonu Pancernego, szwadronu czołgów rozpoznawczych 33. Dywizjonu Pancernego, 62. samodzielnej kompanii czołgów rozpoznawczych i 61. samodzielnej kompanii czołgów rozpoznawczych. Ponadto dwa plutony (6 czołgów rozpoznawczych TK-3) z Pułku Strzelców Pieszych i 33. Dywizjonu Pancernego, ubezpieczało prawe skrzydło natarcia.

Natarcie z półgodzinnym opóźnieniem na przygotowanie punktu obserwacyjnego artylerii, rozpoczęło się o 7.30. Piechota i czołgi opanowały wieś Pasieki. Pluton czołgów lekkich przesieką leśną został wysłany na południowy skraj Tomaszowa Lubelskiego z zadaniem opanowania południowego wylotu drogi na Bełżec. W tym czasie siły główne 3. kompanii czołgów lekkich wyruszyły przez Las Ordynacji Zamojskiej w kierunku miasta. Około 11.00 czołgi, a za nimi piechota, wdarły się na ulice Tomaszowa Lubelskiego. O 13.00 gdy była już zajęta połowa miasta ruszono na główną arterię miejską stanowiącą fragment drogi Zamość – Rawa Ruska. Porażka niemieckiej 4. Dywizji Lekkiej spowodowała ściągnięcie przez Niemców posiłków , w tym elementów 2. Dywizji Pancernej, które o 14.00 pojawiły się na południowych podejściach do miasta. Uderzyły one na ubezpieczenie południowego skrzydła polskiego natarcia, rozbiła je i zagroziła tyłom zgrupowania. W tej sytuacji wydano rozkaz wycofania się na wschód do Ulanowa. W wyniku działań i walk z 22 czołgów 7TP pozostało tylko 10.

18 września o 7.30 ruszyło także natarcie lewego skrzydła wojsk polskich wzdłuż drogi Ciotusza – Tomaszów Lubelski, gdzie z broni pancernej jako pierwszy zaatakował na prawym skrzydle pułku, wzmacniający piechotę 3. szwadronu strzelców konnych, pluton czołgów rozpoznawczych (10 czołgów rozpoznawczych TKS) z 11. kompanii czołgów rozpoznawczych przydzielony do świeżo zmotoryzowanego 1. Pułku Strzelców Konnych. Atak przeprowadziła też na lewym skrzydle pułku dysponująca już tylko połową wozów 12.kompania czołgów lekkich (8 czołgów lekkich Vickers E). Czołgi lekkie wspierały tu natarcie 2. szwadronu strzelców konnych w kierunku Szarowoli i wzgórza 318. Obydwa te cele zdobyto i utrzymano mimo ostrzału artyleryjskiego i kontrataku niemieckich samochodów pancernych, który wyszedł z Zamian. Stracono jednak 4 Vickersy. Tymczasem, natarcie TKS-ów, na prawym skrzydle pułku, zatrzymane zostało na wysokości Kolonii Rogoźno, silnie obsadzonej przez Niemców. Stracono większość, bo aż 8 tankietek. Ocalał tylko wóz dowódcy plutonu. Polski atak wsparty wozami pancernymi, pomimo strat, uzyskał zatem powodzenie tylko w pierwszej fazie natarcia. Niestety, w wyniku dalszych ciężkich walk, w trakcie których usiłowano opanować Kolonię Rogoźno oraz w wyniku silnego natarcia niemieckiej broni pancernej z kierunku Rogoźna, dodatkowo połączonego z atakami niemieckiego lotnictwa, oddziały polskie zostały zmuszone do wycofania się na pozycje wyjściowe.

Skomplikowana sytuacja, ogromne przemęczenie żołnierzy i konieczność zachowania zdolności bojowej w obliczu szybkiej reakcji dowództwa niemieckiego oraz nadciągających oddziałów nieprzyjaciela, wymusiło na polskim dowództwie wydanie rozkazu o wstrzymaniu natarcia i wycofanie się na podstawy wyjściowe. Na prawym polskim skrzydle, działania niemieckie były bowiem w godzinach popołudniowych realnie skierowane, przez Jezierną w kierunku wsi Pasieki, na odcięcie pododdziałów polskich od podstaw wyjściowych z których wyprowadziły one natarcie. Całość sił polskich wykonując rozkaz dowódcy, między godziną 16.00 i 17.00, wycofały się zatem z powrotem na te pozycje.

Przyczyną niepowodzenia był niewystarczający potencjał bojowy, duży pośpiech i zła organizacja natarcia, a także brak współdziałania zarówno pododdziałów, jak i pomiędzy dwoma zgrupowaniami taktycznymi. Zwłaszcza brak łączności spowodował, że wyżsi dowódcy nie mieli żadnego wpływu na przebieg działań. Między innymi przez to piechota nie zdołała spotęgować natarcia pancernego i zabrakło jej aby zająć, przygotować do obrony i utrzymać południową część miasta opanowaną przez polskie czołgi.

Nocą z 18 na 19 września polskie czołgi uformowane w dwie kolumny ruszyły do kolejnego natarcia na Tomaszów Lubelski. Kolumna północna (4 czołgi lekkie typu Vickers E i 4 czołgi rozpoznawcze TKS wspierane przez 11. Pułk Piechoty) atakując po osi drogi Zielone – Tomaszów Lubelski zdobyły Kolonię Rogożno. Dalszy atak na Rogoźno załamał się na wzmocnionej obronie niemieckiej, wspartej 32 czołgami okopanymi na stanowiskach. Natomiast kolumna południowa (wsparta plutonem czołgów 7TP i plutonem czołgów rozpoznawczych TKS) usiłowała skrycie zaatakować miasto wzdłuż drogi Łasochy – Tomaszów Lubelski. Niemcy nie dali się jednak zaskoczyć i silnym ogniem zatrzymali polskie natarcie zadając mu duże straty. Wobec wycofania się piechoty czołgi także wykonały odwrót na zachód od Rogoźna. Po tej akcji pozostało tylko 9 sprawnych wozów pancernych (6 – 7TP, 2 – TKS, 1 – Vickers E), lecz z braku paliwa kilka z nich okopano jako stałe punkty ogniowe.

20 września o godzinie 20.00 podjęto ostatnie natarcie na Rogoźno siłami 11. Pułku Piechoty wspartego 7 ostatnimi jeszcze sprawnymi czołgami. Tym razem wdarto się do zabudowań, gdzie doszło do zaciętych walk. W trakcie natarcia gęsty ogień dział przeciwpancernych zniszczył kilka wozów bojowych, a pozostałe czołgi uczestniczące w ataku, nie mogąc przebić się przez pozycje niemieckie, zawróciły na zachód pociągając za sobą piechotę. W innych miejscach polska piechota też nie uzyskała powodzenia zaplanowanych działań. W związku z brakiem możliwości przebicia się przez pierścień niemieckiego okrążenia generał Piskor podjął decyzję o kapitulacji. Zniszczono sprzęt i podejmowano próby dalszego przebijania się na własną rękę indywidualnie lub całymi pododdziałami.

Bibliografia:

Juliusz S. Tym; Bitwy kawalerii, Tomaszów Lubelski, 18 IX 1939; tom 28; Warszawa 2021.

Juliusz S. Tym; Bój o Tomaszów Lubelski 18 września 1939 roku; tom 31; str. 60-75; Warszawa 2013.

1939.pl/bitwy/niemcy/bitwa-pod-tomaszowem- lubelskim_1/index.html

Foto: ze zbiorów Muzeum oraz zbiorów Tomasza Kaczmarka.

0 Udostępnień

Comments are closed.