Aktualności

CHRZEST BOJOWY POLSKICH CZOŁGÓW

W pierwszym roku wojny polsko-bolszewickiej Naczelne dowództwo WP planowało od lipca 1919 roku opanowanie Mińska, Borysowa i Bobrujska oraz oparcie frontu o linię rzek Dźwiny i Berezyny. W wyniku prowadzonej ofensywy żołnierze Kombinowanej Dywizji Wielkopolskiej (grupa bojowa wydzielona z 1 Dywizji Strzelców Wielkopolskich – od grudnia 1919 roku przemianowanej na 14 Wielkopolską Dywizję Piechoty) stanęli pod Bobrujskiem w dniach 25-27 sierpnia zajmując pozycje wyjściowe. Broniące się oddziały sowieckie przygotowały linie obronne nad rzeczką Wołczanką, wykorzystując silne umocnienia polowe z okresu I wojny światowej, nie tworząc ciągłej linii frontu, lecz obsadzając ją wysuniętymi punktami oporu, rozrzuconymi wzdłuż rzeki. Pozycje rosyjskie były obłożone zasiekami z drutu kolczastego. Przez nie przebiegała linia kolejowa Osipowicze-Bobrujsk, patrolowana przez rosyjski pociąg pancerny.  28 sierpnia 1919 roku rozpoczęło się natarcie na miasto. Generał Daniel Konarzewski postanowił uderzyć trzema grupami: północną, środkową i południową. W grupie środkowej jako pierwszy maszerował 4 Pułk Strzelców Wielkopolskich (od 7 stycznia 1920 roku – 58 Pułk Piechoty Wielkopolskiej), wspierany przez 2 kompanię 1 Pułku Czołgów dowodzoną przez francuskiego kapitana Jeana Dufourta.

Pułk ten został sformowany wiosną 1919 roku w Martigny les Bains we Francji, w ramach Armii Polskiej generała Józefa Hallera. Podstawę do jego utworzenia stanowił francuski 505 Pułk Czołgów, posiadający na swym stanie 120 nowoczesnych czołgów Renault FT, wolnobieżnych i przystosowanych do działań prowadzonych według zasad I wojny światowej z frontu zachodniego. 1 Pułk Czołgów był pierwszą polską jednostką uzbrojoną w czołgi, zapoczątkowując istnienie broni pancernej w Wojsku Polskim. Struktura organizacyjna pułku została oparta na dwubatalionowym podziale, w skład których wchodziło pięć kompanii. Jednorazowo w linii służyło łącznie około 75 wozów, a w odwodzie każdej kompanii pozostawała pewna liczba maszyn rezerwowych. Latem, do połowy czerwca 1919 roku, pułk został przetransportowany do Polski, wraz z całą Armią.

Pierwotnie akcję zdobycia Bobrujska planowano na 27 sierpnia, jednak z powodu opóźnień działania przełożono na następny dzień. 2 kompania jadąca z Łodzi transportem kolejowym, składająca się w połowie z żołnierzy francuskich i polskich, w sile 24 maszyn, ostatecznie dotarła do Jasienia około 20.30. Składała się z trzech plutonów po pięć czołgów, pięć czołgów zapasowych i plutonu technicznego. Nocą, już na własnych gąsienicach, czołgi przyjechały do Osowa, gdzie rozmieszczone były dwie kompanie II baonu 4 Pułku Strzelców Wielkopolskich. W czasie nocnego przegrupowania sił dywizji, przy akompaniamencie gwałtownej burzy, kolumny dotarły na swoje pozycje wyjściowe. Początek natarcia wyznaczono na 4.30. Wraz z nastaniem świtu Kombinowana Dywizja Wielkopolska była gotowa do rozpoczęcia działań. Największą wagę przykładano do uderzenia w centrum, nieprzypadkowo przydzielając tutaj czołgi. Środkową kolumnę pułkownika Oskara Brezanego podzielono dodatkowo na trzy osobne grupy: lewą, środkową i prawą. W grupie środkowej, która nacierała po prawej stronie toru kolejowego, znalazła się 2 kompania czołgów, razem z 5 i 7 kompanią (II baon), plutonem saperów i baterią 3 pułku artylerii polowej Wielkopolskiej. Przed 5.00 kolumna czołgów (prawdopodobnie około 20 maszyn) wyruszyła z Osowa w kierunku Baranowicz, gdzie czekała już na nią 5 kompania strzelców podporucznika Wiktora Skotarczaka. Tam po raz pierwszy została ostrzelana. Czołgi poruszając się pod osłoną artylerii za piechotą dotarły do szerokiej na około pięć metrów Wołczanki, której nie udało się im przekroczyć. Dodatkowo z lewej flanki ogień prowadził pociąg pancerny stojący mniej więcej na wysokości Bykowszczyzny, niezajętej jeszcze przez pozostałe kompanie II baonu. Czołgi rozwinęły swój szyk i prowadziły ogień z  armat oraz karabinów maszynowych do rozpoznanych celów. Załogi kilku maszyn z 3. plutonu próbowały na własną rękę znaleźć na rzece dogodną przeprawę – bród, który pozwoliłby im przejść na drugą

stronę. Podjęta próba zakończyła się ugrzęźnięciem dwóch maszyn w błocie i mulistym dnie rzeki. W międzyczasie do rzeki podciągnięto też 7 kompanię strzelców oraz pluton saperów, który rozpoczął naprawę częściowo zniszczonego mostu, po którym przeszła piechota i uderzyła na okopy bolszewickie zmuszając wroga do wycofania się. Po prowizorycznie naprawionym moście szybko przemieściły się czołgi na drugą stronę rzeki. Pierwsze czołgi wraz z piechotą ruszyły na okopy w lesie, a kolejne oddziały przeprawiły się szybko, jeszcze przed godziną 7.00, gdyż mostowi groziło zniszczenie w wyniku ognia, który prowadził do niego sowiecki pociąg pancerny. Bolszewicy w okopach nie mieli armat na tym odcinku by skutecznie odpowiedzieć na gęsty, gwałtowny ogień z wieżyczek czołgów, które rozstrzygnęły szybko los walki. Nieprzyjaciel opuścił w popłochu doskonałą pozycję, z kilkoma rzędami zasieków, tracąc kilkudziesięciu zabitych. Obrona Rosjan wzdłuż Wołczanki pękła i poszła w kompletną rozsypkę. Kompanie strzelców przemieszczały się powoli w kierunku miasta. Czołgi posuwały się za nimi w odległości około kilometra. Na wysokości sioła Siemionko/Semków (ok. 4 km na zachód od Bobrujska) 5 kompanię strzelców zatrzymał silny ogień karabinów maszynowych. W przełamaniu oporu przeciwnika pomogły wprowadzone czołgi 2. plutonu, które rozwinęły się po obu stronach drogi i posuwały się powoli w kierunku rosyjskich pozycji, nie oddając ani jednego strzału. Widok ten wywołał szok i zmusił obrońców do ucieczki. Dalsze natarcie było jednak niemożliwe wobec konieczności uzupełnienia w czołgach paliwa i dokonania licznych napraw, dlatego o 10.30 kompania zatrzymała się, by uzupełnić zaopatrzenie i doprowadzić wozy bojowe do sprawności i w związku z tym nie miała możliwości brania bezpośredniego udziału w początkowym natarciu na Bobrujsk. Zadanie to wykonała piechota. Czołgi dołączyły do kolumny środkowej dopiero około południa i ostatecznie udało się im wkroczyć do miasta mniej więcej o 13.30 zajmując dworzec kolejowy w zachodnich obrzeżach miasta. Pozostały tam przez kilka dni, przeznaczając czas głównie na remonty. 1 września 1919 roku 2 kompania czołgów odjechała do Wilna, dołączając do grupy operacyjnej generała Śmigłego-Rydza i już 27 września wzięła udział w  natarciu na Dyneburg. W dniu 1 września ogłoszono także zasady oficjalnego zjednoczenia Armii generała Józefa Hallera, która przybyła z Francji, z rozbudowującym się Wojskiem Polskim, kończąc proces scaleniowy formacji wcześniej do niego niewchodzących. Na przeszkodzie wcześniejszej integracji było jej podporządkowanie dowódcy wojsk sprzymierzonych marszałkowi Ferdinandowi Fochowi oraz różnice organizacyjne i to, że 60% jej korpusu oficerskiego stanowili Francuzi. Sam Bobrujsk został utrzymany, aż do odwrotu wojsk polskich w lipcu 1920 roku.

Sukces użycia czołgów w bitwie pod Bobrujskiem wynikał głównie z zaskoczenia Rosjan, którzy odgłos zbliżających się maszyn brali za zbliżający się polski tabor. Ich nieoczekiwane pojawienie się wobec nie przygotowanego wroga podziałał deprymująco na ich morale i powodował ich ucieczkę umożliwiając Polakom szybkie zajęcie Bobrujska. Ujawniło się także wiele wad tego środka walki. Użyte czołgi nie były przystosowane do działań manewrowych i pokonywania trudnego oraz pozbawionego dróg bitych terenu. W tej operacji czołgi wykonały 33-kilometrowy marsz w ciągu 15 godzin, w czasie którego wiele straciły ze swych możliwości bojowych wskutek awarii i usterek technicznych. Potrzebowały bowiem aż trzech dni na ich ponowne doprowadzenie do sprawności bojowej. Był to sprzęt technicznie nieprzystosowany do terenu i szybkich działań manewrowych. Nie wypracowano także jeszcze zasad współdziałania czołgów z piechotą, a zwłaszcza z artylerią.

(k.k.)

Bibliografia:

Lech Wyszczelski, Mińsk 1919, Warszawa 2017;

Michał Krzyżaniak, Zwycięskie bitwy Polaków, 1919 Bobrujsk, tom 68, Warszawa 2016.

0 Udostępnień

Comments are closed.